piątek, 29 kwietnia 2016

Wymyśl własny finał - moje przemyślenia o książce "Wyjątkowy rok" Thomasa Montassera

Autor: Thomas Montasser
Tytuł: "Wyjątkowy rok"
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2016

,,Literatura znalazła niezrównaną formę, w której naturalną kolej rzeczy zastępuje równoczesność: jeśli czytamy od pierwszej linijki do ostatniej, hołdujemy przyrodzonemu porządkowi bytu, ale czasem otwieramy książkę w środku, czytamy jakieś zdanie i podążamy dalej, można powiedzieć: jak goście w przyszłości"
Thomas Montasser, "Wyjątkowy rok",. s. 115.

Jakie jest marzenie niemal każdego książkoholika? Mieć duży księgozbiór? To oczywiste.
A ilu z nas choć raz nie zapragnęło zostać księgarzem albo bibliotekarzem. Czy nie byłoby wspaniałe stale obcować z niezliczoną ilością pozycji, móc podczytywać w pracy historie zapisane na książkowych kartkach i zarażać wszystkich miłością do literatury. Co może być piękniejsze od szelestu kartek i niepowtarzalnego zapachu papieru? Czujecie to? Rozmarzyliście się? Ja też. A co zrobilibyście, gdyby wasze marzenie się spełniło ...?

Valerie właśnie uzyskała licencjat z zakresu ekonomiki. Jej plany na przyszłość są bardzo sprecyzowane.  Zamierza nadal się kształcić i zrobić karierę w marketingu. Los jednak lubi płatać figle. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że ma zaopiekować się księgarnią, którą przez wiele lat prowadziła jej ciotka Charlotte.

Początkowo Valerie usiłuje doprowadzić do ładu sprawy finansowe: porządkuje papiery, kontaktuje się dawnymi dłużnikami i negocjuje z bankami. Z czasem jednak zdaje sobie sprawę, że księgarenka Ringelnatz & Co.to nie jest zwyczajny sklep, a sprzedaż książek to nie tylko biznes, który daje się ująć w chłodne zestawienia i bilanse. Bohaterka, popijając aromatyczna, zaparzoną w starym samowarze herbatę, pozwala się uwieść nieodpartemu urokowi i magii zgromadzonych na księgarnianych półkach książek. Wśród nich znajduje się  tajemnicza powieść, której treść w pewnym momencie urywa się, a egzemplarz zawiera mnóstwo niezadrukowanych kartek...




Uwielbiam książki o książkach dosłownie każdego gatunku. Czerpię z nich inspirację do kolejnych lektur, a w tego typu pozycjach można ich znaleźć mnóstwo. W rezultacie podczas czytania  mój notatnik zapełnia się kolejną porcją tytułów, które trafiają potem na i tak obszerną półkę "do przeczytania" w portalu Lubimy czytać. Tak też stało się w tym przypadku. Cudownie było również powrócić wspomnieniami do już przeczytanych lektur, zwłaszcza "Jeśli zimową nocą podróżny" Italo Calvino, do której to genialnej książki nawiązał kilkakrotnie Thomas Montasser.

Co kryje "Wyjątkowy rok" za swoją przepiękną czerwono-miodową okładką? 
Oczywiście, nie można zaprzeczyć, że ta powieść porusza dość często występujący we współczesnej literaturze, żeby nie powiedzieć oklepany, temat. Podobną historię znajdziemy w "Wiśniowym Klubie Książki" Ashton Lee czy "Księgarni spełnionych marzeń" Katariny Bivald. Akcja tych książek dzieje się w małych miasteczkach, a główna bohaterka, aby ocalić podupadającą bibliotekę bądź księgarnię, walczy z biurokracją oraz obojętnością lokalnej społeczności. 

Trzeba jednak przyznać, że "Wyjątkowy rok" został napisany w sposób niesztampowy. 
Przede wszystkim Valerie nie można uznać za typowego mola książkowego, który z entuzjazmem wchodzi w rolę księgarza. To urodzona bizneswoman, która lubi mieć wszystko pod kontrolą i chłodno analizować swoje problemy. Prowadzenie księgarenki traktuje więc jako nic nieznaczący (do czasu !) epizod w życiu.

Ponadto Thomass Montasser ma talent do kreowania bardzo wyrazistych i zapadających w pamięć postaci drugoplanowych, co odnosi się w szczególności osób odwiedzających Ringelnatz & Co. Pojawienie się każdej z nich jest pretekstem do opowiedzenia jakiejś historii, z których każda zasługuje na rozwinięcie w odrębnej książce. Przyznam się, że miałabym wielką ochotę dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy irańskiego robotnika.

Bardzo spodobało mi się, że autor nie narzucił jednego słusznego zakończenia, więc każdy z czytelników może zdecydować co stało się potem.

Dlatego jeżeli cenicie sobie relaks z filiżanką gorącego napoju i klimatyczną lekturą, która jednocześnie będzie ucztą dla waszej wyobraźni, to koniecznie musicie sięgnąć po "Wyjątkowy rok" Thomassa Montassera.

,,Odkrywanie książki to swobodne unoszenie się nad koniecznościami codzienności, wyrwanie się z tu i teraz i przeniesienie się w jakiś inny czas i inne miejsce"


Thomas Montasser, "Wyjątkowy rok",. s. 116.

sobota, 16 kwietnia 2016

O kobiecie, która prześcignęła swoje czasy- ,,Botanika duszy" Elizabeth Gilbert

Autor: Elizabeth Gilbert
Tytuł: "Botanika duszy"
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania: 2014


"Widzi pan, nigdy nie poczułam potrzeby wynajdywania innego świata niż ten tutaj, gdyż był dla mnie wystarczająco wielki i piękny, Zastanawiałam się, dlaczego nie jest wystarczająco wielki i piękny dla innych... czemu muszą marzyć o nowych cudownych obszarach albo pragnąć przybywania gdzie indziej, poza tym dominium ... al to nie moja sprawa. Przypuszczam, że wszyscy jesteśmy inni. Jedynym, czego zawsze pragnęłam, to poznać ten świat. Mogę teraz powiedzieć,gdy zbliżam się do końca, że znam cokolwiek lepiej niż wtedy, gdy się na nim pojawiłam. A ponadto moje małe trochę wiedzy zostało dodane do całej sformułowanej przez historię wiedzy ... dodane do wielkiej biblioteki, że tak powiem.To wcale nie jest tak małe dokonanie, sir. Każdy, kto może tak powiedzieć, miał szczęście w życiu."
E.Gilbert, "Botanika duszy", s. 570.

Stany Zjednoczone, Filadelfia. Rok 1800. W majątku White Acre przychodzi na świat długo wyczekiwane dziecko brytyjsko-holenderskiego małżeństwa imigrantów Beatrix oraz Henry'ego Whittakerów. On - syn zwykłego ogrodnika, dawniej drobny złodziejaszek, członek ekspedycji kapitana Cooka, wreszcie nuworysz, który zbił majątek na uprawie i handlu roślinami leczniczymi, egocentryk, który lubi wszystkim narzucać swoje zdanie. Ona - skromna, twardo stąpająca po ziemi arystokratka i utalentowana botaniczka. Ich związek stanowi więc nie tylko mezalians, lecz także wybuchową mieszankę charakterów.

Ich  córka Alma, przez ojca pieszczotliwie nazywana Śliweczką, wprawdzie nie grzeszy urodą, ale jest obdarzona ponadprzeciętną inteligencją i ciekawością świata. Jako dziedziczka wielkiej fortuny zdobywa solidne i wszechstronne wykształcenie. Uczy się łaciny, greki, języka holenderskiego, angielskiego i francuskiego. Zgłębia tajniki matematyki, chemii, fizyki oraz biologii. Szczególnie fascynuje ją botanika, którą poznaje, przemierzając rozległe ogrody rodzinnej posiadłości. Posiada możliwość przysłuchiwania się i uczestniczenia w dyskusjach z najznamienitszymi naukowcami, którzy przybywają tłumnie na przyjęcie organizowane przez jej rodziców.

Alma jest niewątpliwie postacią wyprzedzającą swoją epokę. Stanowi całkowite przeciwieństwo współczesnych jej kobiet, których jedyną ambicją i celem jest zamążpójście. Zajmuje się badaniem najbardziej niepozornych i niedocenianych przez przyrodników roślin, tj. mchów. Z czasem staje się najbardziej uznaną w swoim środowisku, jeżeli nie jedyną, briolożką. Poza tym  odbywa samotną podróż statkiem handlowym na Tahiti i do Holandii. Nie towarzyszy jej nikt ze służby ani z rodziny. Wpisuje się więc w hasła głoszone przez emancypantki (działaczki walczące o prawa kobiet),
a których początek działalności przypada właśnie na XIX w.

Na niespełna sześciuset stronach powieści śledzimy losy bohaterki na tle przemian, jakie zaistniały zarówno, na Starym jak i Nowym Kontynencie. Jej oczami obserwujemy rozwój przemysłu, narodziny abolicjonizmu w Stanach Zjednoczonych (ruchu działającego na rzecz niewolników) oraz poznajemy założenia ogłoszonej przez Karola Darwina teorii ewolucji.

To moje kolejne spotkanie z twórczością Elizabeth Gilbert. Wcześniej sięgnęłam po ,,Jedz, módl się, kochaj"- jej pierwszą książkę stanowiącą zapiski z podróży po Włoszech, Indiach i Filipinach. Potem podczas którychś wakacji przeczytałam bardzo ciekawą jej kontynuację, czyli "I że Cię nie opuszczę",w której autorka opisała tradycje ślubne kultywowane w różnych kulturach świata. Natomiast trochę rozczarował mnie  tom jej opowiadań "Imiona kwiatów i dziewcząt", po prostu te historie nie zrobiły na jakiegoś większego wrażenia, a wręcz przeciwnie znudziły mnie.

"Botanika duszy" przyciągnęła mnie przede wszystkim przepiękną ozdobioną trawami oraz kwiatami okładką. Przypomniała mi zielnik, jaki mieliśmy własnoręcznie przygotować na zaliczenie biologii w gimnazjum. Pamiętam, że musieliśmy nie tylko zebrać, ale też nauczyć się rozpoznawać zebrane przez nas okazy. Do obkucia było około kilkudziesięciu nazw. Niektórym z nas ta wiedza się przydała, niektórym nie, ale wspomnienia pozostaną na zawsze.

Tak samo jest z tą powieścią, której fabuła zapada głęboko w pamięć. Czytałam ją dość długo, robiąc sobie przerwy na inne lektury. Cały czas jednak coś przyciągało mnie do tej historii. Możliwe, że była to złożona osobowość głównej bohaterki będącej osobą o silnym charakterze, a jednocześnie bardzo wrażliwą i kruchą. Silne wrażenie wywarły na mnie  również fragmenty książki, w których Alma odkrywa swoją kobiecość i seksualność. Autorka posługuje się w nich językiem bezpruderyjnym, a przy tym delikatnym oraz pozbawionym wulgarności. Według mnie jest to prawdziwy majstersztyk.

Książka Elizabeth Gilbert to także książka o nieszczęśliwej, bo niemożliwej do spełnienia, miłości, o umiłowaniu wiedzy oraz o dążeniu do realizacji postawionych sobie celów.

Takie jest właśnie główne przesłanie tej książki, które można by streścić w następujących słowach:

"Nie stój w miejscu i staraj się robić to, co przynosi Ci radość i satysfakcję".




Dlatego jeżeli poszukujecie inspirującej i wciągającej książki, to koniecznie musicie sięgnąć po "Botanikę duszy" Elizabeth Gilbert.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Czytelnicze, może trochę bardziej refleksyjne podsumowanie marca...

Oj nie wyszły plany czytelnicze w marcu, oj nie wyszły.
Wniosek?
Nie będę już ich robić.
Od tej pory w podsumowaniu miesiąca będę opowiadać wam o książkach, które przeczytałam, oraz pokazywać wam moje książkowe zdobycze. Spontaniczne czytanie książek to jest to, co uwielbiam. Nie wykluczam jednak, że na Facebooku będę Wam na bieżąco relacjonować, jakie książki aktualnie czytam.
 

Dziś nietypowo zaczynam  od moich ostatnich nabytków. 

Zestaw I 


1. Peter Stjernström "Najlepsza książka na świecie",
2. Katarzyna Michalak "Wojna o Ferrin. Tom I",
3. Małgorzata Cichalewska "Lato Joanny"- książkę udało mi się upolować za darmo w ramach akcji "Zajączkowo", którą zorganizowała Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie,
4. Fiodor Dostojewski "Łagodna"- książka z serii Koliber,
5. Truman Capote "Miriam"- kolejna książka z tej serii.

Zestaw II (e-bookowo-audio-bookowy)

1. Ks. Jan Kaczkowski "Samarytanin, kapelusznice i kot, czyli jak skutecznie pomagać",

Źródło okładki: Wydawnictwo RTCK














2. Janusz L. Wiśniewski "Udręka braku pożądania",

Źródło okładki: Wydawnictwo Literackie














3. Michał Heller "Bóg fizyków",

Źródło okładki: Woblink














4. Adam Szustak OP "Nocny złodziej. Mocne słowo dla czekających na świt",

Źródło okładki: Virtualo














5. Tomasz Mazur "Fiasko".

Źródło okładiki: Księgarnia internetowa PWN














Podsumowanie miesiąca
Marzec zakończyłam z 6 przeczytanymi pozycjami, do czego wliczam jeden przesłuchany audiobook. Ten wynik bardzo mnie ucieszył, zwłaszcza, jeżeli weźmie się pod uwagę Święta oraz fakt, że wraz z nadejściem wiosny trochę się pochorowałam i nie zawsze miałam siłę na lekturę. Zabrakło mi też energii na aktywniejsze blogowanie, dlatego pojawiła się tylko jedna recenzja. Cóż, bywa i tak.

Nie przedłużając, przedstawiam wam mój stosik "wyczytanych":

1. Włodzimierz Kowalewski "Excentrycy"- recenzja TUTAJ,



2. Kamil Janicki "Żelazne damy"- Jestem nieco rozczarowana lekturą tej książki. Oczywiście jest to niezły kąsek dla wszystkich wielbicieli historii, zwłaszcza dynastii Piastów. Autor przedstawił  w niej dzieje małżonek pierwszych władców Polski- Mieszka I i Bolesława Chrobrego, kobiet, które wywierały ogromny wpływ nie tylko na swoich mężów, ale także niekiedy rozdawały karty w politycznej grze. Temat sam w sobie ogromnie ciekawy został opowiedziany jednak w sposób odrobinę nużący. Książkę mogę jednak polecić z jednego względu. W sposób bardzo dokładny opisuje kulisy Chrztu Polski. 

Źródło okładki: Znak literanova

3. Ks. Jan Kaczkowski "Grunt pod nogami"- zbiór kazań głoszonych w kościołach w całej Polsce, tematyka poważna, ale przyprawiona zdrową dawką ironii. Ksiądz opowiada o wszystkim: o miłości, bliskości z drugim człowiekiem, tolerancji, godności ludzkiej. Bardzo mądra i wartościowa pozycja.

Źródło okładki: Wydawnictwo WAM

4. Katarzyna Jabłońska, Ks. Jan Kaczkowski "Szału nie ma, jest rak"- wywiad z księdzem Kaczkowskim nie tylko na temat jego choroby, ale także na temat przemijania, miłości i problemach bioetycznych. 

Źródło okładki: Wydawnictwo Więź

5. Adam Szustak OP "Nocny złodziej. Mocne słowo dla czekających na świt"-e-book będący zapisem rekolekcji przeprowadzonych przez znanego z Youtube dominikanina.

6. Ks. Jan Kaczkowski "Samarytanin, kapelusznice i kot, czyli jak skutecznie pomagać"-audiobook będący zapisem wykładów księdza Jana Kaczkowskiego na temat mądrego niesienia pomocy.

=========================================================================Jak widzicie sporą część moich marcowych lektur stanowią książki zmarłego kilkanaście dni temu księdza Jana Kaczkowskiego. Tak się złożyło, że zaczęłam je czytać całkiem niedawno. 
W lutym ksiądz Jan miał przyjechać na spotkanie autorskie do Olsztyna. Niezwykłe jest to, że chęć udziału zgłosiło tak wielu ludzi, że organizatorzy aż dwukrotnie zmieniali miejsce spotkania na większą salę. Niestety na dwa dni przed terminem spotkania dotarła do nas wiadomość o tym, że ksiądz Jan do nas nie dotrze. Jego stan zdrowia znacznie się pogorszył. Pamiętam, że kończyłam akurat "Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica, miłość". Byłam pod wrażeniem jego historii, jego poglądów, jego działalności, siły jego charakteru, charyzmy.
Potem przeczytałam  "Nie ma szału, jest rak" i wbiło mnie w fotel. To wielka sztuka mówić z takim ogromnym spokojem mówić o własnej chorobie i o śmierci.
Wielki Tydzień spędziłam ze zbiorem kazań księdza Jana pt "Grunt po nogami", a w Wielką Sobotę obejrzałam w telewizji film o nim zatytułowany "Śmiertelne życie". Bardzo polecam wam ten dokument, który można jeszcze obejrzeć TUTAJ.
A potem w Święta dowiedziałam się, że ksiądz Kaczkowski odszedł... Czytałam artykuły na jego temat, wspomnienia księży oraz osób świeckich. Dosłownie wszyscy podkreślali, jak wyjątkowym był człowiekiem.
Całkowicie się z tym zgadzam. Ten kapłan był nietuzinkowy, otwarty na dialog z różnymi środowiskami, także z ateistami. Nie bał wytykać słabości w polskim Kościele rzymsko-katolickim. Zmagając się z własną chorobą nowotworową, wciąż prowadził Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Głosił kazania w całym kraju, kwestował na rzecz swoich podopiecznych. Nie oszczędzał się, po prostu żył pełnią życia, jakie mu pozostało.O swojej działalności dobroczynnej i nie tylko opowiadał w czasie cyklu wykładów pt. "Samarytanin, kapelusznice i kot, czyli jak skutecznie pomagać", które przesłuchałam w formie audiobooka.
Wielka szkoda, że już nic więcej nie napisze ani że jego głos rozsądku nie zabrzmi już w przestrzeni publicznej.

Nie odważyłam się zrecenzować ani jednej z jego książek, ponieważ cokolwiek bym o nich napisała nie oddałoby tego, jak bardzo mnie poruszyły. Te książki wymykają się jakimkolwiek ocenom i schematom. Po prostu trzeba je przeczytać, nawet jeśli nie do końca zgodzimy się poglądami reprezentowanymi przez ich autora.

========================================================================

A jak Wam czytało się w marcu? Podzielcie się lekturami.