czwartek, 26 maja 2016

Prawa czytelnika TAG

 Od dłużzego czasu planowałam zrobić na blogu TAG. 
Pomyślałam, że mój chwilowy zastój recenzencki będzie świetnym pretekstem. 
Jak możecie dowiedzieć się z notki w zakładce "O mnie", uwielbiam czytać książki
o książkach 
i czytaniu. Jedną z moich ulubionych jest esej Daniela Pennaca  zatytułowany
"Jak powieść" wydany w serii Spectrum przez Wydawnictwo Muza. 
Okładka książki Jak powieść
Źródło okładki: Lubimy czytać
W ostatniej części książki autor omówił 10 nienaruszalnych praw czytelnika. 
Ta lista stała się dla mnie inspiracją i skłoniła mnie do przemyśleń na temat tego, jakim jestem czytelnikiem i czy korzystam z przysługujących mi praw.

Dlatego dzisiaj zapraszam Was na :

PRAWA CZYTELNIKA TAG

1. Prawo do nieczytania -  Czy istnieją książki, których nie chcesz czytać? Co robisz w chwilach czytelniczej niemocy?

Oczywiście, nie mogę się zapierać rękami i nogami, że nigdy nie sięgnę po takie pozycje, ale jak na razie nie ciągnie mnie do powieści grozy i horrorów. Już tak po prostu mam, że nie lubię siebie samej straszyć.  Dlatego nie czytam takich książek i nie oglądam  filmów w tym gatunku. 
W tym miejscu powinnam też wspomnieć o Greyu, ale dałam tej książce szansę i odłożyłam po 20 stronach. Spróbowałam i raczej do niej nie wrócę. 

W rzadkich chwilach czytelniczego kryzysu oglądam filmy, koloruje antystresówki i ... przeglądam promocje i zapowiedzi wydawnicze.

2. Prawo do przeskakiwania stron- książki czytane po łebkach.

Jedyną taką książką, która przychodzi mi w tej chwili na myśl jest "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza, która była jedną z moich szkolnych traum. Nie ma co się oszukiwać- w połowie lektury, zaczęłam omijać rozbudowane opisy przyrody i nie tylko. Nie zdzierżyłam ich. W tym miejscu przepraszam wszystkich tych, dla których przygody Stasia i Nel były fascynujące. 

3. Prawo do nieskończenia książki.

Chyba już wspominałam, że rzadko nie doczytuje książki do końca. Możecie nazwać to masochizmem, szacunkiem do autora, wytrwałością (niepotrzebne skreślić :) ) Już tak mam
i przez to często marnuję czas, który mogłabym poświęcić na bardziej wartościową pozycję.

Czasami jest jednak tak, że się poddaję. Przykładem takiej książki jest "Alkaloid" Aleksandra Głowackiego, czyli steam-punkowa kontynuacja jednej z moich ulubionych lektur szkolnych, czyli "Lalki" Bolesława Prusa. Ta powieść opisuje dalsze losy Stanisława Wokulskiego. Naprawdę bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie rozumiem, co czytam. Język, jakim posługuje się autor, był  dla mnie tak abstrakcyjny, że spasowałam.

4. Prawo do czytania jeszcze raz- książki, do których lubisz wracać.

Rzadko mam okazję ponownie wrócić do jakiejś pozycji. Mam jednak parę takich książek, które za każdym razem czytam z ogromną przyjemnością. Należą do nich z pewnością "Śniadanie u Tiffanny'ego" Trumana Capote'a i "Lolita" Vladimira Nabokova.  

5. Prawo do czytania byle czego.

Czytam książki w różnych gatunkach, często kilka na raz. Zaczynam jakąś książkę, potem robię sobie przerwę na inną, następnie wracam do poprzedniej i tak w kółko. Czasami lubię sobie zaserwować jakiś odmóżdżacz, czyli lekturę niekoniecznie ambitną, ale lekką łatwą i przyjemną. Zdarza mi się czytać gniotki, ale nie wstydzę się tego. Na przykład mam  za sobą okres rozczytywania się w sagach skandynawskich. Szukam, eksploruję, poznaję literaturę i to jest super. Staram się też nie oceniać cudzych gustów czytelniczych, bo ważne jest to, że ludzie w ogóle chcą czytać. Amen.

6. Prawo do bovaryzmu, czyli choroby przenoszonej przez tekst (utożsamianie się z bohaterami, wciągnięcie się w fabułę, kac książkowy).

Nie utożsamiam z bohaterami czytanych przeze mnie książek. Zdarza mi się natomiast kac książkowy, kiedy nie jestem w stanie przez dłuższy czas przestać myśleć o danej historii i wciągnąć się w nową. Najczęściej mam tak w wypadku książek non-fiction, ale nie jest to regułą. Ostatnio takie wrażenie na mnie zrobiły dwie książki "Między światami. Moje życie i niewola w Iranie" Roxany Saberi oraz "Charlotte" Davida Foenkinosa. 


7. Prawo do czytania byle gdzie.
Czytam wszędzie: w łóżku, na kanapie, w kolejce na poczcie, w komunikacji miejskiej, na przystankach i nawet tam, gdzie król piechotą chodzi, ale pocieszam się tym, że nie jestem tu odosobnionym przypadkiem.

8. Prawo do czytania na wyrywki,

Fragmentami lubię czytać zbiory felietonów, reportaży czy opowiadań. Takich książek nie da się "połknąć" na jeden chaps.

9. Prawo do czytania na głos,

Czytam na głos moim bratankom: wierszyki, baśnie, a starszemu nawet ilustrowane encyklopedie.

10. Prawo do milczenia.

Zwykle mam ochotę podzielić się wrażeniami z lektury, zwłaszcza kiedy jakaś książka mnie poruszy. Czasami jednak brakuje mi słów i wtedy wolę milczeć niż formułować truizmy
i banały. Dlatego milczę od ponad trzech tygodni na blogu. 



To już koniec.
Mam nadzieję, że ten TAG Wam się spodobał. Oczywiście, jak zwykle będzie mi miło, jeżeli opowiecie mi, jak korzystacie z 10 praw czytenika. 

 Poza tym do tego TAGU nominuję:

- Oliwię z bloga "Kufer z niespodziankami",
- Marikę z bloga "Po książkach mam kaca",
- Agnieszkę z bloga i vloga "Obsesyjna biblioteczka",
- Olgę z bloga i vloga "Wielki Buk".

Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz